czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 3

*Kornelia*
Weszliśmy w końcu do jak to Ross powiedział "wesołego świata" 
-To co będziemy tu robić?-zapytałam
-No jak to co? Wszystko, a zaczniemy od...hmmm
-Okey to ja mam pomysł, może od tego?-pokazałam na łabędzie unoszące sie do góry
-Żartujesz?-zaśmiał sie chłopak- chodźmy na tą kolejke górską
-Wo wo wo kolego spokojnie, nie rozpędzaj sie...ja na to nie pójde
-A to niby czemu?-chłopak spojrzał na mnie figlarnie
-Temu, że sie boje
-Zobaczysz to jest taka adrenalina i to jest niesamowite, poza tym usiądziemy razem w wagoniku, złapiesz mnie za ręke zamkniesz oczy a potem już tylko będziesz podekscytowana jakie to jest wspaniałe-spojrzałam na blondyna niepewnie, boje sie troche takich rzeczy no tak troche bardzo, ale cóż raz sie żyje
-No..no dobra-powiedziałam niepewnie, chłopak pociągnął mnie za ręke, podeszliśmy do tej budki gdzie kupuje sie ten żeton i skierowaliśmy sie w strone kolejki górskiej. Moje serce coraz bardziej podchodziło mi do gardła. Stało sie wsiedliśmy i już nie ma odwrotu. Automatycznie zamknęłam oczy, Ross widząc to wziął moją ręke "zahaczył" o swoją i złapał za dłoń mówiąc
-Spokojnie- i wtedy....ruszyliśmy, zaczęłam krzyczeń, ale nie ze strachu tylko z tej ekscytacji, powoli otwierałam oczy i blondyn miał racje to wspaniałe uczucie. Czujesz, że jak pokonasz jakiś jeden strach jesteś w stanie zrobić wszystko i ja właśnie tak sie czułam. Oboje krzyczeliśmy i śmialiśmy sie. Po 10 minutach było już po atrakcji
-I jak?-zapytał uśmiechnięty od ucha do ucha
-Jak? doskonale, wpsaniale i po prostu WOW
-Hahaha mówiłem że ci sie spodoba
-Zwracam honor-ukłoniłam sie przed nim i razem sie zaśmialiśmy-To gdzie teraz?
-Chodźmy na samochody
-Hahaha taki odważny a na samochody chce iść
-Pff...stop możemy iść do zamku strachu
-To gdzie te samochody?-chciałam zmienić temat
-O nie nie nie zapraszam do zamku strachu- no i co? no i poszliśmy, znowu mnóstwo śmiechu. Zbliżał sie już wieczór
-To może chodźmy na te łabędzie
-O co ci sie zmieniło?
-Nic po prostu na coś spokojniejszego teraz, a poza tym chciałaś
-No w porządku-kiedy wsiedliśmy oparłam sie o siedzenie i przymknęłam oczy, nagle zaczeliśmy sie wznosić w góre
-Moge cie o coś zapytać?-rzekł nagle Ross
-Wal śmiało-uśmiechnęłam sie, patrząc na niego
-Czego od ciebie oczekuje ojciec? Bo nie rozumiem, powiedziałaś, że chce dla ciebie czegoś innego-moja mina zrzedła, ale musiałam odpowiedzieć lub pozostało mi skoczyć z wysokości parunastu metrów
-Po prostu tak naprawde nie mam jeszcze określonego celu w życiu, nie wiem co chce robić, chce żyć teraźniejszością, wiem że jestem coraz starsza niedługo będe musiała coś wymyślić, ale nie chce teraz a tym bardziej nie chce być modelką
-Tego chce twój tata tak?
-Tak, wie że z tego byłyby duże pieniądze, a on mógłby się córeczką chwalić, ale ja tego nie chce ani trochę...Wiesz co sie dzieje kiedy chce sobie wziąć jeszcze jedną porcje obiadu?..."Nie co ty robisz? Musisz dbać o linie"-udawałam mojego ojca-i tak tego nie robię, ale on nie wie bo na obiadach w domu raczej go nie ma, a mama mnie rozumie tylko my z mamą nie mamy nic do gadania...po prostu ten człowiek jest specyficzny
-Dlatego doczepił sie do mnie?
-On nie chce, żeby coś przeszkodziło mi w spełnianiu JEGO planów
-Jesteś niesamowita i wierze, że uda ci sie wyrwać z jego gniazda...a nawet ci to obiecuje-dodał po chwili
-Jak, możesz mi to obiecać?-zaśmiałam sie lekko
-Zobaczysz kiedyś-mrugnął do mnie...Nagle zrobiło sie niezręcznie jego oczy i moje patrzyły na siebie jakby coś znalazły  i wtedy.......



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej jest rozdział :) Jak wam sie podoba? Komentujcie bo na 5 komentarzy kolejny ;)
~Tyna~

wtorek, 25 sierpnia 2015

Rozdział 2

*w domu R5*
-Czy ktoś mi powie gdzie jest Ross?-zapytała Rydel
-Nie wiem powiedziałam, że idzie sie przejść i tyle-odparł Rocky
-No tak to w stylu Ross'a, a Ratliff dzisiaj przychodzi?
-A co stęskniłaś sie siostrzyczko?-nie z tąd ni z zowąd pojawił sie Riker
-Pff, wiecie co to jest mój jak i wasz przyjaciel a ja tylko zapytałam-unisoła sie
-Dobra, dobra spokojnie

*Kornelia*
Ten blondyn był całkiem przystojny i miał ładny uśmiech..Dzięki tato, ugh a no tak zapomniałam jesteśmy już w nowym domu, nie powiem jest niesamowity. Szczególnie mój pokój, to taki mój pokój marzeń.

*Ross*
Stoje pod tym domem, do którego weszli już godzine i waham sie czy zapukać czy nie, ale wygląda na to że sie tu wprowadzili więc przyjde jutro i po sprawie, tak to chyba dobre wyjście. Ide do domu.

Następny dzień

*Kornelia*
No pierwsza noc, w nowym domu już za mną, ubiore sie i zadzwonię na skype to mojej przyjaciółki z Polski. Tylko co by tu dzisiaj ubrać. Nie wiele myśląc w końcu zdecydowałam sie na ten zestaw





A no tak, jeśli chodzi o szkołe to nie chodze do niej, ponieważ udało mi sie wszystko skończyć już w Polsce..tak, tak zasługa ojca, ale nieważne. Moje myśli przerwała jakaś kłótnia z dołu, szybko więc zbiegłam, a tam co? Ten blondyn i mój tata
-co tu sie dzieje?-zapytałam ale nikt nie przestawał sie pruć, więc podniosłam "troche" głos- EJJ!!! 
-Kornelia powiedz temu młodemu człowiekowi, że nie będziesz sie z nim szlajać
-odparł ostro tata
-Ale może ja chce, nie przyszło ci to do głowy?
-Dobrze wiesz, czym masz sie zająć-no tak, inni ojcowie chcą, żeby ich córki miały po prostu dobrą prace w przyszłości, natomiast mój chce żebym zajęła się modelinigiem, a kompletnie mnie do tego nie ciągnie, więc nie myśląc długo wyszłam i trzasnęłam drzwiami, blondym wyszedł za mną. Szłam przodem ale nagle coś zrozumiałam....nie przywitałam sie z chłopakiem
-Em...cześć-szybko powiedziałam
-He..-nie dałam u dokończyć
-Ja przepraszam okej? Teraz myślisz, że mam porypaną rodzinke i pewnie masz racje...ale ja nic z tym nie zrobie póki nie wyjde na swoje, a nie jest mi to dane bo...nieważne-z oka poleciała mi łza
-O co chodzi?
-Po prostu mój tata chce dla mnie czegoś innego, a ja dla siebie też a bez pomocy rodziców nie wiele dam rade zrobić, więc pozostało mi znoszenie tego...-urwał mi sie głos, a Ross chyba zbytnio nie wiedział co zrobić po chwili palnął
-Chodźmy do wesołego miasteczka
-Co?-lekko sie zaśmiałam
-No tam, poczujesz sie znowu jak taka mała dziewczynka i problemy zostaną w tyle zobaczysz-śmiesznie uniósł brwi w góre, na co sie zaśmiałam i powiedziałam krótkie lecz przyjazne
-Okej

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No więc dziś już jest 2 rozdział, kolejny pojawi sie na 3 komentarze :) wiecie to moja motywa :D
Pozdrawiam i całuje

-Tyna-

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 1

*Kornelia*
Właśnie jestem w samolocie, pożegnanie z wszystkimi tak wiele mnie kosztowało, poleciały wiele łez, a noc miałam nieprzespaną, nie wiem kompletnie jak ja sobie poradzę w nowym miejscu... minęły już jakieś 3-4 godziny i dolecieliśmy, wzieliśmy swoje walizki i zadzwonniliśmy po taksówke. Facet wysadził nas na jakimś osiedlu
-Czemu nic nie mówisz?-zapytała mama
-A co mam mówić skoro przeprowadzam sie do miejsca z dala od reszy rodziny i przyjaciół!-zaczynam iść tyłem i nagle wpadam na kogoś, automatycznie zaczynam sie śmiać. Tak to właśnie ja z chwili na chwile humor mi sie zmienia. Poczułam, że leże głową na kimś, kiedy sie podniosłam spojrzałam nadal sie śmiejąc na blondyna
-Przepraszam-powiedziałam z uśmiechem-mając już 17 lat powinnam wiedzieć, że nie chodzi sie tyłem-oboje sie zaśmialiśmy
-Jestem Ross-przedstawił sie chłopak
-Kornelia, miło mi-uśmiechneliśmy sie jednocześnie, a chłopak cały czas sie we mnie wpatrywał
-Nie widzisz chłopaku, że idziemy z walizkami i przeszkadzasz- no tak to było zbyt piękne mój tata musiał sie wtrącić
-Tato uspokój sie, przecież nic sie nie dzieje-powiedziałam z wyrzutem, ale jemu to sie nie spodobało, więc złapał mnie za ramie i pociągnął, abym szła już. Widziałam, że chłopak stoi i patrzy co sie dzieje. Super pomyśli że moja rodzina jest nienormalna i może miał by troche racji..nieważne, odwróciłam sie, żeby jeszcze raz spojrzeć na blondyna, ale jak zauważyłam, że spotkaliśmy sie wzrokiem to na moje policzki wkradły sie rumieńce, on mi pomachał, ja sie uśmiechnęłam i wydawałoby sie że tak kończy sie moja nowa znajomość...
*Ross*
Wow, co to było? Ta dziewczyna była urocza z jednej strony tak słodka, a z drugiej taka zadziora, i te śliczne duże brązowe oczy, szkoda że jej ojciec nam przeszkodził tak to bym ją zaprosił gdzieś czy coś, ale szli z walizkami więc chyba sie tu wprowadzają...albo wyprowadzają e tam co mi szkodzi, ide za nimi...



--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hej, a więc tak prezentuje sie rozdział 1 co o nim myślicie? Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam ale jest 2 w nocy więc no sami wiecie, ale dostałam natchnienia wieć wzięłam laptopa i napisałam soł xD komentujcie i czekajcie na kolejny rozdział, który postaram sie dodać jak najszybciej :)
~Tyna~

Prolog

Jestem Kornelia-w połowie polka-w połowie amerykana. Mama jest polką, tata już nie. W domu z reguły mówimy po angielsku aczkolwiek jak jest z nami reszta rodziny to po polsku, tata też co nieco umie. 
Teraz wszystko sie zmienia, tata postanowił że sie wyprowadzamy za granice. Pewnie tato co z tego że zostawie tu znajomych, przyjaciół i reszte rodziny. Tak mój tata to specyficzny człowiek nigdy sie chyba z nim nie dogadam, a ilekroć mówie że chce tu zostać jego to nie interesuje, co mi pozostało? Spakowanie sie i pożegnanie z wszystkimi...

*R5*
-CO?-krzyknął Ross
-spokojnie braciszku na spokojnie-poprawiła go siostra- jak to nie będziemy przez jakiś czas występować?-zapytała na spokojnie taty, gdy ten poinformował cały zespół razem z mamą, że na jakiś czas trzeba odpuścić koncerty
-Po prostu my z mamą musimy wyjechać, a...-nie dane mu było dokończyć, gdyż wtrącił sie Riker
-ale my jesteśmy dorośli sami damy rade
-Dajcie dokończyć ojcu-wtrąciła Stromie
-Wyjeżdżamy razem z Andre, a bez niego nie możemy wiele zrobić ewentualnie możecie jakieś małe prywatne koncerty
-Chociaż tyle-powiedzieli wszyscy
-Ale czemu wyjeżdżacie?-spytał Rocky
-Musimy pozałatwiać pare rzeczy, ale dowiecie sie w swoim czasie
...

--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej kochani, a więc to jest prolog, mam nadzieje że historia wam sie spodoba i zapraszam do komentowania :)

~Tyna~